Pojawia się zawsze w trzeci czwartek listopada. Jest proste, radosne, służy do świętowania i biesiadowania w gronie przyjaciół. Ma też kilka tajemnic…
Beaujolais, wino zbyt pospolite dla arystokracji
Beaujolais to – oprócz Szampanii i Bordeaux – chyba najbardziej rozpoznawalna apelacja na świecie.
Nie zawsze tak było – nawet w samej Francji. Beaujolais z pewnością nie pili dobrze urodzeni. Marek Rekowski w książce Światowe rynki wina (obszerniej o niej tutaj) cytuje historyka Marcela Lachivera, który pisze, że: „w pałacach i posiadłościach wino to było nieznane, chyba że mylono je ze zwyczajnym, czerwonym winem burgundzkim. W 1793 roku książę Penthièvre [Ludwik Jan Maria Burbon, 1725-1793, ówcześnie jeden z najbogatszych ludzi we Francji – przyp. ŁK] w swoim pałacu Sceaux nie miał żadnego wina cru de Beaujolais. W piwnicy pałacu znajdowało się 35 tys. butelek, głównie z regionów Doliny Rodanu i Burgundii (Clos-Vougeot, Beaune, Mersault, Montrachet).”
Trunek, zbyt pospolity dla arystokracji, był lubiany przez mieszczaństwo. U Rekowskiego czytamy, że: „już w XVIII wieku wino wysyłano do Paryża, dochodząc pod koniec tego stulecia do wielkości 160 tys. hl rocznie”. Beaujolais sprzedawało się nieźle aż do II wojny światowej, a nawet jeszcze w latach 1950-tych. Potem nastąpił kryzys. Rekowski: „W okresie szybkiego wzrostu gospodarczego w latach 1960-1980 występowały dwa zjawiska. Z jednej strony umacniała się tendencja do spadku konsumpcji wina, globalnie i per capita, z drugiej zmieniała się struktura konsumpcji. Francuzi, których dochody wzrastały, zaczęli coraz częściej sięgać po wina droższe, lecz gwarantujące lepszą jakość. Udział w konsumpcji wina stołowego oraz zwykłych win regionalnych spadał. Regionowi Beaujolais, produkującemu ogromne ilości zwykłego wina, na które brakowało popytu, zaczął zagrażać poważy kryzys gospodarczy. Nadwyżki podaży wina w kolejnych latach pociągały za sobą spadek cen poniżej kosztów produkcji. Wielu winiarzom groziło bankructwo i konieczność likwidacji winnic i to w regionie, gdzie oprócz wina nic właściwie innego nie produkowano. Brak alternatywnych działalności gospodarczych oznaczał masowe bezrobocie i zubożenie społeczności. Winiarze oraz handlowcy, tacy jak Georges Duboeuf, wylansowali, początkowo na skalę krajową a później międzynarodową, święto młodego wina beaujolais nouveau, czyli wina ze zbiorów bieżącego roku, gotowego do sprzedaży już po 6 tygodniach”.
Dlaczego właśnie trzeci czwartek listopada?
Na szczęście, grunt pod marketingową akcję był dawno przygotowany. We wrześniu 1951 r. ustanowiono przepis, który pozwalał sprzedawać wino z danego rocznika od 15 grudnia, na skutek protestów organizacji winiarskich jeszcze w tym samym miesiącu złagodzony: jego nowa wersja pozwalała upłynnić niektóre wina natychmiast po ich wytworzeniu, co w praktyce oznaczało: „mniej więcej w drugim tygodniu listopada”. Długo, bo aż do 1985 r. noveau pojawiało się w różnym czasie, aż wreszcie wymyślono, że zawsze będzie to trzeci czwartek listopada. Dlaczego tak? Po pierwsze, zdarzało się, że radosne święto młodego wina kolidowało z refleksyjnym i nostalgicznym Dniem Pamięci, obchodzonym we Francji 11 listopada na pamiątkę zakończenia I wojny światowej. Po drugie, marketingowcy stwierdzili, że impreza rozpoczęta we czwartek przeciągnie się na cały weekend, co znacząco zwiększy sprzedaż – i tak się też stało. Z kolei zwyczaj otwierania butelek tuż po północy wprowadzono dlatego, że noc sprzyja wielkim ulicznym imprezom.
Georges Duboeuf – jeden z największych promotorów beaujolais nouveau
Wspomniany Georges Duboeuf to największy producent i négociant w regionie. Jego firma skupuje wina od 300 winiarzy i wypuszcza rocznie na rynek 30 mln butelek. Zaczynał w latach 1950-tych – skromnie, od rozwożenia rowerem trunków z rodzinnej winnicy do lyońskich restauracji – współpracował m.in. ze słynnym Paulem Bocuse’em. W latach 1970-tych i 80-tych został jednym z największych promotorów beaujolais nouveau, nie tylko we Francji, ale i na całym świecie – legendarne stały się organizowane przez niego wystawne przyjęcia z udziałem gwiazd kina, sportu, czy wielkich szefów kuchni. To m.in. na skutek jego działań sprzedaż nouveau wzrosła z 13,2 mln butelek w 1970 r. do 76,8 mln w 1986 r. Dziś Duboeuf robi jedno z najlepszych BN; słynne są wściekle kolorowe etykiety butelek z kwiatowymi i abstrakcyjnymi motywami, jak również produkowane co roku okazjonalne jedwabne krawaty, które rozsyła dystrybutorom i hurtownikom.
Le Beaujolais nouveau est arrivé!
Jeszcze słówko o popularnym sloganie promocyjnym Le Beaujolais nouveau est arrivé! (Beaujolais nouveau już jest (przyjechał, przybył). To tytuł powieści René Falleta (1927-1983) z ducha mocno przypominającej Tortillę Flat Steinbecka: kilku dość nisko usadowionych na drabinie społecznej przyjaciół przesiaduje w Café du Pauvre (Kawiarnia Godnych Politowania/Ubogich), snując rozważania o życiu, kobietach, miłości i całej reszcie, rzecz jasna suto zakrapiane winem. Dla porządku należy dodać, że Fallet był też scenarzystą szalenie niegdyś popularnego w Polsce filmu płaszcza i szpady Fanfan tulipan z Giną Lollobrigidą oraz autorem powieści Kapuśniaczek (u nas znanej głównie z ekranizacji Jeana Giraulta z 1981 r. z udziałem Louisa de Funèsa) – o kosmicie, który wylądował awaryjnie na Ziemi i zakochał się w tytułowej zupie.
BN do kapuśniaku pasuje nie bardzo, ale już do klasycznej francuskiej cebulowej i owszem. Zresztą, jestem dziwnie spokojny o to, że w najbliższy czwartek (i weekend) z łączeniem wina i potraw poradzimy sobie świetnie. Duch Młodego Wina nas poprowadzi!
Marek Rekowski, Światowe rynki wina, Wydawnictwo Akademia, Poznań 2013, s. 301