Wiosna idzie i znów opadają mnie (a pewnie i wielu innych winomanów) rojenia o własnej winnicy. Jak raz – czy to przypadek? – wpadł mi w ręce podręcznik Romana Myśliwca Uprawa winorośli. Polecam – nawet jeśli znów na rojeniach się skończy.
Autora (który – jak pewnie świetnie wiecie – jest pionierem uprawy winorośli i prekursorem winiarstwa w powojennej Polsce) spotkałem ostatnio w lecie ubiegłego roku, na Konwencie Polskich Winiarzy w Tuchowie.
Konwent – jak to Konwent – był miejscem prezentacji nie tylko nowych win, ale także idei i trendów panujących wśród ich twórców. Nie obyło się przy tym bez mocnych i dość, by tak rzec, zideologizowanych opinii, choćby na odwiecznie wałkowany temat, co w Polsce sadzić: Vitis viniferę, czy hybrydy. W 2016 r. pojawiło się paru, może nie od razu fanatyków, ale jednak dość mało racjonalnych wyznawców vinifery (byli to bardzo początkujący winiarze), którzy gromkimi głosami wołali, że nie ma czego się bać, syberyjskie mrozy już się w naszym kraju nie pojawiają, a wino ze szlachetnych odmian zawsze jest fantastyczne – wybór więc oczywisty. Na to Myśliwiec spokojnie odparł, że jedną z głównych cech naszego klimatu jest zmienność i przez kilka lat może być Prowansja, a potem nagle dmuchnie ze wschodu i z bezmyślnie posadzone vinifery wymrozi. Upłynęło kilka miesięcy i okazało się, że znowu miał rację: zima 2016/17 była jedną z najsroższych od kilkunastu lat, a temperatura w niektórych miejscach spadła do -30ºC. Na weryfikację drugiej „niezaprzeczalnej prawdy” o viniferze uczestnicy Konwentu czekali znacznie krócej: oględnie mówiąc, nie wszystkie przedstawione do degustacji pinot noiry czy rieslingi były arcydziełami.
Piszę o tym wszystkim dlatego, że – moim zdaniem – racjonalność to, oprócz olbrzymiej wiedzy i równie wielkiego doświadczenia, jedna z głównych zalet Romana Myśliwca. Widoczna również w niniejszej książce.
Racjonalne są jej zawartość i układ. Autor zaczyna od podstawowych wiadomości botanicznych (budowa krzewu winorośli, jej roczny cykl wegetacyjny), potem płynnie przechodzi do winogrodnictwa. Poznajemy odmiany winorośli dostosowane do uprawy w Polsce, dowiadujemy się, jakie warunki musi spełniać siedlisko na winnicę (światło, temperatura, woda, wiatr, gleba) i jak z nim postępować, kiedy już dokonaliśmy wyboru (przygotowanie gleby, zakup sadzonek, prowadzenie krzewów w ciągu trzech pierwszych lat po posadzeniu, kiedy trzeba szczególnie troskliwie się nimi opiekować). Potem są rozdziały o cięciu i formowaniu krzewów, pielęgnacji i nawożeniu gleby oraz ochronie przed winnicy szkodnikami i innymi czyhającymi na nią niebezpieczeństwami, np. wiosennymi i jesiennymi przymrozkami.
Słowem, znalazło się tutaj wszystko, co nieopierzony winiarz, czy kandydat na winiarza, a też i dociekliwy winoman zainteresowany, w jaki sposób powstaje jego ulubiony napój, wiedzieć powinien. Napisane jest to konkretnie, zwięźle, przejrzyście i – właśnie! – znów: racjonalnie. Myśliwiec, tam gdzie to tylko możliwe, omawia różne możliwości, waży za i przeciw i pozostawia czytelnikowi możliwość wyboru rozwiązania zgodnego z osobistymi preferencjami oraz możliwościami danego siedliska. Przy okazji rozprawia się z kilkoma winogrodniczymi mitami, które – podobnie jak mity na temat samego wina – zdążyły się już rozprzestrzenić i ugruntować w powszechnej świadomości. Okazuje się więc na przykład, że w Polsce przysłowiowy już „południowy stok” jest do uprawy winorośli dobry, ale wcale nie najlepszy – najkorzystniej wybrać ten o wystawie południowo-zachodniej. Dlaczego? Bo tam „mikroklimat jest bardziej wyrównany, łagodny i wilgotny”, poza tym silne nasłonecznienie stoków południowych przyspiesza wegetację, co nie zawsze jest korzystne – młode pąki i latorośle mogą paść ofiarą wiosennych przymrozków.
Wprowadzone w l. 1870. amerykańskie podkładki korzeniowe, które były lekarstwem na filokserę, a o których lubimy myśleć, że są pozbawionym wad cudem, w rzeczywistości „podarowały” europejskiej winorośli groźną chorobę grzybową, mączniaka rzekomego.
O uprawie wspomnianej vinifery Myśliwiec pisze: „Próby te mają realne szanse powodzenia, ale w najcieplejszych lokalizacjach, na przykład w województwie lubuskim. Nie wydaje się jednak, aby była to odpowiednia propozycja dla początkujących, niedoświadczonych plantatorów. Odmiany winorośli właściwej są bardziej wrażliwe na choroby, mrozy i zazwyczaj mniej plenne. Także potencjalnie wyższa jakość wina z odmian V. vinifera w naszym chłodniejszym klimacie rzadko się potwierdza. Mają na to wpływ krótszy okres wegetacji, mniej słońca w okresie dojrzewania owoców, także ciężkie, gliniaste gleby, na przykład na Podkarpaciu”.
Bardzo praktyczne są tabele dostosowanych do polskiego klimatu winorośli. Przy każdej odmianie podano jej plenność, odporność na choroby, wytrzymałość na mróz i porę dojrzewania (z wielką precyzją – np. seyval blanc: śr. późna, 01-10.10); określono też spodziewaną jakość wina.
Dobrym tekstom towarzyszą dobre ryciny (już, zdaje się, zapomnieliśmy, co to takiego). Jedna z nich przedstawia różne kształty winnych jagód (wiedzieliście, że jest ich aż 17?): od kulistych, przez spłaszczone i maczugowate, aż po „maczugowato-zakrzywione”, przypominające orzechy nerkowca. Są również mapy (zwróćcie szczególną uwagę na dwie – dzisiejsze tereny winiarskie w Polsce i te historyczne – z winogradami w Warce, Przemyślu i Malborku). Są również wykonane przez autora zdjęcia winnic i różnych przydatnych detali, np. chorób i szkodników winorośli. Tu też nie mam zastrzeżeń co do jakości – nb. Myśliwiec zajmuje się również fotografią – choć amatorsko, to na wysokim poziomie.
Tradycyjnie już pragnę pochwalić redaktorów PWRiL. Świetna redakcja językowa, doskonała korekta. Obok szpalt szerokie marginesy – można wygodnie robić notatki. Twarda, lakierowana okładka, mocny półkredowy papier i solidne szycie – z książki można korzystać w różnych warunkach (np. podczas prac w winnicy) bez obaw, że szybko się zniszczy.
Ponadczasowe dzieło – ponadczasowa jakość!
Roman Myśliwiec, Uprawa winorośli, wyd. III, poprawione i uzupełnione, Powszechne Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 2013, s. 189