Zelektryzowała mnie wieść, że pojawiło się na rynku wino „50 twarzy Greya„. Na razie go nie próbowałem, przeczytałem za to książkę, bo byłem ciekaw, czy jej bohaterowie piją wino. Piją, a jakże! Oraz używają go do różnych innych celów, np. oblewają się nim podczas erotycznych igraszek.
Krótkie streszczenie
Dla tych (zapewne nielicznych), którzy – jak do niedawna ja – nie mieli do czynienia z tym bestsellerem, streszczenie. „50 twarzy Greya” to historia związku młodego multimilionera Christiana Greya oraz studentki literatury Anastasii Steele. Grey jest bogaty, piękny i lubi BDSM. Anastasia (vel Ana) to postać kompletnie nieprawdopodobna: panna kończy studia, ale nigdy nie miała chłopaka, ani nie była z nikim w łóżku, ba! nawet się nie masturbuje i nie ma mokrych snów. Nie była też nigdy za granicą i w ogóle generalnie mało widziała. Nigdy się nie upiła i – najważniejsze – bez przerwy się rumieni, z najrozmaitszych przyczyn.
Kiedy tych dwoje się spotyka, długo tłumiona seksualność Any wybucha: dziewczyna dostaje na punkcie Greya erotycznej obsesji. On na jej punkcie też, ale jest mały problem. Grey ma w swoim apartamencie Czerwony Pokój Bólu, zwany również Pokojem Zabaw (Ana w naiwności swej myśli, że on tam chodzi grać na Xboksie), do którego sprowadza laski i traktuje je jako seksualne niewolnice: w ruch idą kajdanki, pejcze, szpicruty, korki analne, dilda itp. gadżety. Każda Uległa ma podpisać kontrakt, w którym napisano, co ona i jej Pan będą robić, jak Uległa ma się ubierać, zachowywać itd. Za krnąbrność Pan wymierza karę – np. obicie laską lub mocne klapsy na goły tyłek.
Ana waha się, czy kontrakt podpisać. Szaleje za Christianem, ale chcąc go mieć – to warunek konieczny – musi zaakceptować jego dziwactwa.
Oczywiście, wchodzi w to i zaczyna się jazda. Książka jest w zasadzie erotyczną groteską. Ma wszystkie typowe elementy popularnej amerykańskiej powieści dla kobiet (faceci, rozterki miłosne, przyjaciółki, wizyty u kochających rodziców, szkoła, studia, itp.) i jeden element kompletnie od czapy – popieprzonego sadystę, który uwielbia zadawać ból i kontrolować, a jednocześnie jest czarujący, uwodzicielski, szarmancki, no i – last but not least – potrafi sprawić, że dziewczyna w łóżku odjeżdża.
Ten kontrast jest komiczny i sprawia, że podczas lektury można się świetnie bawić – powieść idealnie nadaje się do roli urlopowego odmóżdżacza.
A co z tym winem?
Jako się rzekło, Grey jest Dominatorem i Panem nie tylko w sypialni, więc każdy element swojego życia traktuje jak atrybut władzy. Wino też. Kiedy np. je z Aną lunch, nie pozwala jej zamówić ulubionej dietetycznej coli – Uległa ma pić to samo, co Pan, gdyż wszystko, co pije Pan, jest Dobre:
„– Dwa kieliszki Pinot Grigio – mówi Christian tonem znawcy.
Wydymam wargi zirytowana.
– Co? – rzuca.
– Poproszę dietetyczną colę – szepczę.
Mruży szare oczy i potrząsa głową.
– Pinot Grigio, które tu podają, to dobre wino i będzie pasowało do posiłku, cokolwiek dostaniemy.”
Anastasia oczywiście ślepo wierzy w nieomylność Greya w kwestii wyboru trunków:
„– Pouilly Fumé może być?
– Nie znam się na winach, Christianie. Niewątpliwie będzie dobre. – Mój głos
jest cichy i pełen wahania. ”
Albo to:
„– Czego się napijesz?
Siadając, uśmiecham się chytrze pod nosem. Cóż, przynajmniej mnie o to pyta.
– Poproszę o to samo, co ty. – Widzicie! Potrafię być grzeczna i dobrze się
zachowywać. Z rozbawieniem zamawia jeszcze jeden kieliszek Sancerre i siada
naprzeciwko mnie.”
Czasem Pan wykorzystuje wino, by lepiej poznać myśli Uległej i żeby móc ją jeszcze silniej kontrolować:
„– Celowo poiłeś mnie alkoholem?
– Tak.
– Czemu?
– Bo generalnie za dużo myślisz i jesteś równie powściągliwa jak twój ojczym.
Wystarczy trochę wina i zaczynasz mówić, a chcę, żebyś szczerze się ze mną
komunikowała. W przeciwnym razie zamykasz się w sobie i nie mam pojęcia,
o czym myślisz. In vino veritas, Anastasio.”
Jako się również rzekło, Grey jest też demonem seksu i wino bywa wykorzystywane w sypialni:
„Słyszę stukające o siebie kostki lodu, a potem on się pochyla i mnie całuje, wlewając do ust pyszny chłodny płyn. Białe wino. To takie niespodziewane, takie palące, mimo że zarówno płyn, jak i usta Christiana są chłodne.
– Jeszcze? – pyta szeptem.
Kiwam głową. Wino smakuje niebiańsko, ponieważ wcześniej było w jego ustach. Po chwili do moich wlewają się kolejne krople… o matko.
– Tylko się nie zapędźmy. Wiemy, że masz bardzo słabą głowę, Anastasio.
Sztywnieję. Ponownie nachyla się nade mną, całuje i razem z winem wpuszcza do ust kawałek lodu. Powoli, niespiesznie obsypuje chłodnymi pocałunkami moją szyję, schodząc w dół do piersi, a stamtąd do brzucha. Do pępka wrzuca kostkę lodu w towarzystwie schłodzonego wina. Robi mi się gorąco w podbrzuszu.
O rany!
– A teraz leż nieruchomo – szepcze. – Jeśli się ruszysz, Anastasio, wylejesz wino na łóżko.
Odruchowo wyginam biodra.
– Jeśli rozlejesz wino, ukarzę cię, panno Steele.
Jęczę i rozpaczliwie walczę z pragnieniem uniesienia bioder. O nie… błagam. Jednym palcem odciąga po kolei miseczki stanika, uwalniając moje piersi. Chłodnymi ustami całuje najpierw jeden sutek, potem drugi. Walczę ze swym ciałem, które próbuje wygiąć się w łuk.
Słyszę kolejne stuknięcie kostek lodu, a potem czuję go wokół prawego sutka, gdy tymczasem lewy pozostaje w jego ustach. Jęczę, z całych sił starając się nie ruszać. To słodka, przejmująca tortura.
– Jeśli rozlejesz wino, nie pozwolę ci dojść.
– Och… proszę… Christianie… proszę pana… błagam.
Doprowadza mnie do szaleństwa. Słyszę, jak się uśmiecha. Lód w moim pępku topi się. Jestem gorąca – gorąca, mokra i spragniona. Pragnę go w sobie, natychmiast. Chłodnymi palcami gładzi leniwie mój brzuch. Skórę mam tak wrażliwą, że automatycznie unoszę biodra i ogrzany płyn wycieka z pępka na brzuch. Christian szybko zaczyna go zlizywać, całując mnie, lekko podgryzając, ssąc.”
Wina z serii 50 Shades of Grey
O święty Barnabo! (jakby powiedziała Ana Steele). Aby nieco ochłonąć, wróćmy do kwestii praktyczno-handlowych. Wina z serii 50 Shades of Grey są dwa. Białe, White Silk 2012 (Biały Jedwab) to kupaż gewürztraminera i sauvignon blanc o aromatach liczi, miodu, gruszki, grejpfruta i toffi. Czerwone natomiast, Red Satin 2011 (Czerwona Satyna) powstało z syrah i petite sirah, i było leżakowane w nowych oraz używanych beczkach z francuskiego dębu; pachnie czarną czereśnią, kakao, crème caramel, wanilią, skórą i goździkami.
Jak pisze producent, jest „dekadenckie”. Oba wina kosztują 17,99$ za butelkę; można je kupić w USA lub przez internet.
A potem, w zaciszu własnej sypialni, zabawić się w Pana i Uległą. Albo przynajmniej w Dekadencję.
E L James, Pięćdziesiąt twarzy Greya, tłum. Monika Wiśniewska, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 608