Hurra! Pojawił się wreszcie podręcznik podstaw wiedzy o winie napisany przez polskich autorów. Fachowy, ale nienudny i zmyślnie skomponowany. Jakby tego jeszcze było mało, twórcy zapowiadają jego kontynuację w kilku kolejnych tomach.
Twórcy nie lada jacy. Wojciech Gogoliński to pierwszy redaktor naczelny Magazynu Wino oraz założyciel i pierwszy prezydent Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, a także były redaktor naczelny Czasu Wina. Michał Bardel objął po nim fotel naczelnego Czasu Wina; jest również znany jako autor świetnej książki Zbrodnia i wina, której recenzję znajdziecie państwo tutaj:
Sensacja rewelacja
Obaj panowie parają się winiarską działalnością edukacyjną – prowadzą zajęcia m.in. w warszawskim Collegium Civitas. Jak piszą we wstępie, książka zrodziła się z potrzeby zgromadzenia w jednym miejscu całej wiedzy potrzebnej kursantom.
Erudycja autorów jest ogromna, dlatego tym większy szacunek wzbudza ich zastrzeżenie, iż w wielu przypadkach konsultowali się z innymi znawcami przedmiotu: bagatela! – Hugh Johnsonem i Jancis Robinson, a w Polsce – z Wojciechem Bosakiem, jednym z założycieli Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, człowiekiem, który o winiarstwie wie chyba wszystko, a z którego nieocenionej pomocy i niżej podpisany wielokrotnie korzystał.
Jako się rzekło, Bardel i Gogoliński widzą swe dzieło ogromne: „Rozpoczynamy tomem zawierającym absolutne podstawy wiedzy o winie, by w kolejnej części planowanej na rok 2016 pomieścić najważniejsze informacje dotyczące ogólnej geografii wina, a zatem zabrać Czytelników w podróż po najważniejszych regionach winiarskich świata. Kolejne tomy będą miały na celu pogłębienie tych właśnie geograficznych wątków: znajdzie się zatem wśród nich osobna część poświęcona Francji, Hiszpanii i Włochom, a także winom Nowego Świata. Im dalej zatem, tym bardziej szczegółowo.”
Tom I Podstawy jest świetnie napisany. Styl jasny, zwięzły, przejrzysty, logiczny, dynamiczny, miejscami zabawny; zdania mają rytm, dzięki czemu czytelnik odnosi wrażenie, że słucha opowieści przyjaciela, albo wykładu ulubionego profesora.
Książka zawiera mniej więcej to samo, co inne tego typu: zarys historii wina, ogólną ich typologię, wiadomości o sztuce degustacji i głównych odmianach winorośli oraz zasady sztuki sommelierskiej, w tym dobierania wina do potraw. Lecz wskutek tego, że o winach czerwonych, różowych i białych autorzy będą szczegółowo pisać w następnych, „geograficznych” tomach, tu mogli szerzej omówić kategorie „specjalne”. Są to wina słodkie, musujące i ekologiczne – w sumie poświęcone im rozdziały liczą aż 82 strony. Pomysł przedni, bo wreszcie ktoś wyszedł poza powtarzane wszędzie ogólniki.
No właśnie. Podręcznik jest niby dla początkujących, lecz sporo tu również wiedzy przydatnej bardziej zaawansowanym winomanom, ciekawostek, czy też po prostu wyjaśnień kwestii przedstawianych gdzie indziej mętnie. Przykłady? Służę. Coś z historii: „W Starożytnym Egipcie stosowano formę zielonych zbiorów, do czego wykorzystywano… kozy, które objadały nadmiar liści i kiści, a przy okazji nawoziły winnice”. Ogólna typologia win: „Beczka to świetne rozwiązanie [do dojrzewania czerwonego wina] jednak niezwykle drogie – z jednej (o poj. 228 litrów) otrzymujemy ok. 300 butelek wina, zaś nowa beczka francuska kosztuje ok. 700-800 euro)”. Wina słodkie: „Z kilkoma – często bardzo znamiennymi wyjątkami – wina słodkie to głównie wina białe. W przeciwieństwie do gron czerwonych, mają one większą zdolność gromadzenia cukrów w jagodach.” Wina musujące: „Wina »zbiornikowe« [wyrabiane metodą Charmata – przyp. aut.] są zwykle bardziej owocowe i często lżejsze od szampanów i innych win wytwarzanych klasycznie. Wynika to z faktu, iż droga od owocu do butelkowania jest tu znacznie krótsza” [czyli z reguły nie dojrzewają tak długo jak klasyczne nad drożdżowym osadem, dającym aromaty orzechów, herbatników, biszkoptów – przyp. aut.].
Z atencją i znawstwem potraktowano winiarstwo środkowoeuropejskie. W Słowniku są opisy takich szczepów jak kadarka, czy grüner veltliner, a blaufränkisch i furmint trafiły nawet do rozdziału Główne odmiany winorośli. Uwzględnia to i historię handlu winem w Polsce, i to, co się dzieje na naszym rynku obecnie – próżno takiego podejścia szukać w zalewających księgarnie tłumaczeniach dzieł zagranicznych.
W Wiedzy podoba mi się także prosta graficzna okładka, nawiązująca do chlubnych tradycji polskiego designu z l. 1960. czy 70 (wspomnijmy np. świetne projekty dla wydawnictwa PWRiL) – mam już po dziurki w nosie okładek z banalnymi i ociekającymi kiczem zdjęciami agencyjnymi. Gratulacje dla graficzki – p. Anny Miodońskiej.
Żeby nie było za słodko: korektorce (p. Dominice Pycińskiej) należy się upomnienie z wpisaniem do akt. W książce jest sporo literówek i niedoredagowanych zdań, np. „Na koniec pamięć należy” (s. 131), „przyszłych pokoleniach, które będą musiałby mieszkać na tym, co pozostanie po nas na Ziemi” (s. 135), „Jak pisze mawia wspomniana już Isabelle Legeron” (s. 157), „We prezentowanym obok zestawieniu” (s. 189). Nazwy szczepów pisane to wielką (spis treści), to małą literą. Na s. 112 widnieje rysunek autorstwa znakomitego ilustratora Andrzeja Zaręby, przedstawiający butelki szampańskie w różnych rozmiarach. Ładny, acz pozbawiony wartości poznawczej. Nie dość, że zgubiono jedną flaszkę (zamiast 15, jak w oficjalnej klasyfikacji Comité Champagne, jest 14) to jeszcze opisy większości z nich są od czapy – np. najbardziej standardową butelkę 0,75 l oznakowano jako jeroboam (w rzeczywistości jeroboam mieści 3 l trunku), magnum ma tu poj. 0,375 l (naprawdę 1,5 l) itd. O dziwo, dwie największe flachy – melchizedek (poj. 30 l, czyli 40 standardowych butelek) i primat (36 butelek, 27 l) opisane są poprawnie. Ki czort? Oczekuję wyjaśnień!
I, oczywiście, kolejnych tomów.
Michał Bardel, Wojciech Gogoliński, Wiedza o winie. Tom I. Podstawy, Czas Wina, Kraków 2015, s. 264