Czy to likier, czy wino? Słodkie, a jednak z pazurem. Umeshu, który smakuje jak wspomnienie lata, a działa jak eliksir zdrowia, właśnie podbija świat. Ale czy wiesz, że jego historia zaczęła się od… domowej medycyny i cierpkich, niedojrzałych owoców?
Umeshu (梅酒) to jeden z najbardziej rozpoznawalnych japońskich trunków poza granicami Kraju Kwitnącej Wiśni. Można go spotkać już nie tylko w japońskich barach izakaya, ale też w restauracjach azjatyckich na całym świecie. Dlaczego zyskuje taką popularność?
Historia umeshu sięga okresu Edo, kiedy japońskie kobiety zaczęły konserwować śliwki ume w alkoholu. Początkowo robiły to w celach leczniczych: owoc miał właściwości antybakteryjne i wspomagał trawienie. Z czasem Japonki zauważyły, że nie tylko działa prozdrowotnie, ale też świetnie smakuje.
Owoc, który zmienił wszystko. Prawda o śliwce ume
Największą zagadką umeshu jest jego główny składnik. Prunus mume, zwana śliwką ume, mimo swojej nazwy jest bliższa moreli niż śliwce. Ten drobny, zielony owoc jest naprawdę wyjątkowy.
– Śliwka ume do Japonii trafiła z Chin. W zasadzie początkowo jako produkt stricte zdrowotny, fantastycznie wspomagający trawienie, regenerujący, chroniący przed chorobami, antybakteryjny a nawet grzybobójczy – mówi Krzysztof Sułek, sommelier Fine Wine.
W japońskiej kulturze ume jest symbolem odporności i nadziei. Kwitnie jako pierwsze po zimie, gdy inne rośliny jeszcze śpią pod śniegiem. Tradycja nakazywała sadzenie drzewka ume po narodzinach syna, wierząc, że dziecko odziedziczy jego siłę i wytrwałość. Do dziś popularne jest śniadanie składające się z ryżu z ume, a sam owoc jest stałym elementem japońskiej diety.
Jak powstaje prawdziwe umeshu?
W przeciwieństwie do fermentowanych win, umeshu powstaje przez macerację. Niedojrzałe śliwki ume zanurza się w alkoholu bazowym wraz z cukrem i pozostawia na długie miesiące. Podczas tego procesu twarde, cierpkie śliwki zmieniają się w miękkie, jadalne owoce.
Tradycyjna receptura opiera się na prostych proporcjach: kilogram świeżych śliwek ume, pół kilograma białego cukru i prawie dwa litry alkoholu. Najczęściej jako alkohol bazowy wybiera się wódkę shōchū, która nadaje głębokość i złożoność.
Najważniejszy jest jednak czas. Podczas minimum 6 miesięcy maceracji śliwki ume uwalniają swoje soki i aromaty, tworząc charakterystyczny słodko-kwaśny syrop.
Słodycz z charakterem
Umeshu znacznie wyróżnia się na tle innych nalewek owocowych. Pierwszym wrażeniem jest wyraźna słodycz, która jednak szybko ustępuje miejsca charakterystycznej kwasowości niedojrzałych śliwek ume.
– Odpowiedź na pytanie, jak smakuje umeshu, nie jest jednoznaczna. Bo podobnie jak w świecie wina, rodzajów, stylów i producentów umeshu jest sporo. Inaczej będzie smakować trunek skoncentrowany na uwypukleniu słodyczy, inaczej idący w wytrawność, a skrajnie inaczej w wersji musującej – opowiada Sułek.
W aromacie umeshu można wychwycić nuty migdałowe pochodzące z pestek śliwek ume, subtelne akcenty moreli i zielonej herbaty.
Na ekspresję smaku znacząco wpływa też temperatura serwowania. Umeshu podane na zimno eksponuje orzeźwiające nuty, a w temperaturze pokojowej uwydatnia owocową słodycz. Jest łagodniejsze od większości win (ma 10-15% zawartości alkoholu), ale wystarczająco mocne, by mieć charakterystyczny „kick”.
Jak serwować umeshu? Praktyczne wskazówki
Umeshu zachwyca swoją wszechstronnością. Można je serwować na wiele sposobów, w zależności od okazji i preferencji. Najlepiej smakuje:
- Na zimno – schłodzone do temperatury 8-10°C,
- Z lodem (on the rocks) – to klasyczna metoda podawania,
- Z wodą gazowaną – stanie się orzeźwiającym drinkiem na letnie dni,
- W temperaturze pokojowej – co pozwala wydobyć pełnię aromatów.
A w kulinarnym towarzystwie? Jest jak prawdziwy dyplomata – świetnie komponuje się z różnorodnymi smakami. Klasyczne połączenia z sushi i sashimi wykorzystują słodycz do zbilansowania słoności sosu sojowego. Równie udane są kombinacje z tempurą, gdzie kwaskowość przełamuje tłustość smażonych potraw, czy z yakitori, gdzie owocowe nuty podkreślają aromaty grilla.
Poza japońską kuchnią umeshu tworzy zaskakujące harmonie z serami pleśniowymi, deserami cytrusowymi, a nawet potrawami kuchni tajskiej i wietnamskiej.
Choya i światowy podbój
Na czele rewolucji umeshu stoi marka Choya, która powstała w 1914 roku. Ich flagowe wino jest wzorcowym przykładem idealnego balansu między słodyczą a kwasowością. Sygnaturą marki stały się wyraźne nuty migdałowe.
Portfolio Choya obejmuje różnorodne warianty: od klasycznego Original, przez wersję Silver Red z liśćmi shiso, aż po Dry w opcji bardziej wytrawnej. Inną godną uwagi marką jest Nakata Umeshu, produkowana w małych partiach z lokalnych śliwek.
– Umeshu w ciągu ostatnich lat zawojowało świat. Oczywiście Japonia wciąż pozostaje największym rynkiem, ale intensywnie rośnie popularność w Chinach. Ogromną popularność zdobyło w USA a w Europie przede wszystkim w Niemczech – wylicza sommelier Fine Wine.
Najczęściej zadawane pytania (FAQ)
Czy umeshu jest mocnym alkoholem?
Tradycyjne umeshu zawiera 10-15% alkoholu, jest więc łagodniejsze od większości win. Można je rozcieńczyć wodą gazowaną lub podawać z lodem.
Jak długo można przechowywać umeshu?
Zamknięta butelka zachowuje świeżość do 2 lat. Po otwarciu najlepiej spożyć w ciągu 2-3 miesięcy, przechowując w lodówce.
Jaka temperatura serwowania umeshu jest najlepsza?
Trunek możesz serwować na kilka sposobów: schłodzony (8-10°C), w pokojowej temperaturze, co uwydatnia słodycz, lub z lodem.
Czy umeshu można używać do drinków?
Tak! Świetnie sprawdza się jako baza koktajli. Możesz go połączyć np. z wodą gazowaną, tonikiem lub sokiem z yuzu.