Breslauer Gin to marka, która wywraca tradycyjne podejście do produkcji ginu. Twórca, Andrzej Węcławski, stawia na unikalne składniki i odważne kompozycje, które zachwycają nawet sceptyków. Poznaj kulisy powstawania tych wyjątkowych trunków i dowiedz się, co wyróżnia Breslauer Gin.
Gin to trunek o wielu twarzach: potrafi być elegancki i klasyczny, świeży, a nawet pikantny. Choć na rynku nie brakuje popularnych marek, prawdziwą magię kryją rzemieślnicze giny – takie jak Breslauer Gin, stworzony przez Andrzeja Węcławskiego. Dzięki lokalnym składnikom i oryginalnym recepturom Breslauer Gin zapewnia autentyczne i intensywne doznania, które trudno znaleźć w innych ginach. W wywiadzie Andrzej Węcławski opowiada o tym, co wyróżnia jego giny i dlaczego warto sięgnąć po rzemieślnicze trunki.
Piszecie o sobie, że „tworzycie zupełnie inny gin”. Inny, czyli jaki?
Nie chcieliśmy tworzyć kolejnych generycznych, sztampowych kompozycji opartych o przyjęty zestaw „obowiązkowych” botanikalsów. Wszystkie nasze produkty są pełne charakteru, nawet nasz klasyczny gin do końca klasykiem nie jest – próżno tam szukać np. kolendry, dzięgla, kardamonu, anyżu, lukrecji… Wyróżnia go niezakłócona intensywność jałowca.
Macerujemy ok. 20 kg przypraw na partię składającą się z 200 butelek oraz nie filtrujemy na zimno, co sprawia, że wszystkie pozycje z naszego portfolio odznaczają się wręcz niespotykaną w świecie ginu esencjonalnością. Są to produkty doskonałe do koktajli i do miksowania z tonikami – często słyszymy od osób, które nie gustują w ginie, że pokochały nasze giny smakowe. Właśnie za sprawą intensywnych i ciekawych smaków.
Jak wyglądały początki Breslauer Gin?
Na początku wyszła na wierzch moja inżynierska natura: dziesiątki opisanych słoiczków, każdy z innym potencjalnym botanikalsem, excel z notami degustacyjnymi i systematyczne podejście do łączenia, eksperymentowania, tworzenia. Przed podjęciem decyzji o otworzeniu własnej destylarni – aby mieć pełną kontrolę nad całym procesem – pierwsze prototypy destylowane były na kuchence indukcyjnej w destylatorze zrobionym z szybkowaru. Z „wieżą ciśnień” zmontowaną z garnka i taboretu stojącego na kuchennej wyspie oraz z koniecznością odganiania raz po raz nogą kota, zbytnio zainteresowanego lecącymi w rurce od chłodnicy bąbelkami powietrza.
Podstawą ginu jest oczywiście jałowiec. W Breslauer Gin postawiliście na lokalny jałowiec z Puszczy Białowieskiej. Co jest w nim wyjątkowego?
O jego charakterze najlepiej można się przekonać, pijąc Breslauer Classic Gin. Są tam wyraźne cytrusowo-leśne nuty, ale i pewna ziołowa wytrawność. Na pewno mikroklimat Puszczy: duża wilgotność i nie tak duże nasłonecznienie wpływa na niepowtarzalny smak i aromat.
Każdy producent ginu ma swoją recepturę na gin. Nie musisz zdradzać tajemnic, ale powiedz, jakie zapachy, aromaty, zioła i przyprawy są Wam najbliższe?
Przede wszystkim wspomniany jałowiec. Nie bez znaczenia jest dobra baza: rzemieślniczy spirytus kukurydziany, który jest delikatnie słodkawy i łagodniejszy w odczuciu. To też przykład ciągłego procesu doskonalenia produktu. Pierwsze partie powstały na innym spirytusie, a z czasem uznaliśmy, że kukurydza dużo lepiej zharmonizuje kompozycje smakowe i złagodzi profil smakowy. Szczególnie że nie dodajemy ani grama cukru.
Poza bazą mógłbym powiedzieć, że najbliższe są nam przyprawy nietypowe, tak aby dalej łamać schematy i przekraczać postawione granice. Gin stworzony na bazie 60 kg świeżego ananasa z płatkami kokosa pływającymi w każdej butelce? Proszę bardzo, nasz Summer Gin to kompozycja, która mało komu przychodzi do głowy, gdy pomyśli o ginie.
Oryginalność to zdecydowanie Wasze alter ego. Dlaczego wybraliście tę drogę? Nie byłoby łatwiej postawić na masową produkcję?
Konkurencja w ginowym świecie jest ogromna, dlatego od początku chcieliśmy stworzyć coś innego, jak Breslauer Smokey Gin. Rzemieślniczy charakter daje nam wolność. Nie tworzymy produktów skrępowani myślą o masowym odbiorcy – nasze oryginalne bukiety to wynik osobistych inspiracji i poszukiwań. Możemy sobie pozwolić na wydłużony czas maceracji, ręczną pracę i dokładną selekcję składników. Ten brak pośpiechu jest istotnym elementem składowym finalnego produktu.
Wasze giny wyróżniają się jeszcze jednym elementem – stylistyką etykiet. Kto stoi za projektami?
Logo, piękna typografia i ilustracje to dzieło mojej licealnej koleżanki i przede wszystkim utalentowanej ilustratorki, a także wrocławianki – Magdaleny Klepacz, która od lat już rozwija swój talent we Francji.
W 2023 roku zostaliście finalistą The Gin Guide Awards w kategorii Contemporary Gin (over 42% ABV) za Breslauer Gin Curaçao. Breslauer Gin Smokey zdobył srebrny medal podczas World Spirits Competition w San Francisco. Gdzie mierzycie w tym roku?
Przyznam, że nagrody przestały być już dla nas tak istotne. Na początku wiedzieliśmy, że mamy dobry produkt, bo przyjęcie przez klientów było bardzo pozytywne. Dawaliśmy im coś innego i nowego, ale byliśmy ciekawi, jak na nasze oryginalne pomysły spojrzy branża, sommelierzy, sędziowie konkursowi.
Okazało się, że są to produkty wysoko oceniane we wszystkich zestawieniach, w jakich braliśmy udział. Największą satysfakcję sprawiają nam powracający i nowi klienci. I na tym obecnie się skupiamy.